Czy w poczekalni do onkologa wszyscy płaczą? Czy onkolodzy są empatyczni w stosunku do pacjenta? Jaka atmosfera panuje na oddziale dziennej chemioterapii?
U nas w Gorzowie funkcjonują oddziały stacjonarne, poradnia onkologiczna i hematologiczna i oddział chemioterapii dzienniej. Ja leżałam stacjonarnie, a po wypisie do domu wracam czasem na pobyty dzienne- ale nie na chemię, tylko na badania i kontrolę. Uwielbiam te wizyty! Tzn., nienawidzę tego, że to jedyny dzień, kiedy muszę wstać na konkretną godzinę, i krzesła są koszmarnie niewygodne, ale… uwielbiam ten klimat!
Od pierwszego dnia w szpitalu poraziło mnie to, jak na onkologii jest… lepiej. Rodzinnie. Wszyscy się znają, pielęgniarka jak woła na pobranie to krzyczy: „Panie Jurku!” a nie „następny!”. Lekarze podchodzą do czekających pacjentów, zagadują, łapią za ramię… Pacjenci się kojarzą i rozmawiają…
To jest zupełnie coś innego niż poczekalnia do „normalnych” poradni. No i nasza dzienna jest prze-pię-kna.
Wszyscy mówili, że hematologia to taki trudny psychicznie oddział, że pacjenci są w ciężkim stanie… Na oddziale stacjonarnym- to nie wiem, bo nie widuję innych pacjentów, wszyscy jesteśmy w izolatkach. Wiem tylko, że zza ścian słyszę głośne rozmowy telefoniczne i śmiechy częściej niż odgłosy wymiotowania czy kaszlu 😉 Natomiast na dziennej jest zupełnie normalnie. Atmosfera u onkologa jest specyficzna, ale przyjemnie normalna.
Jacy są pacjenci w kolejce u onkologa?
W różnym wieku, cały przekrój społeczeństwa. Na dorosłej onkologii brakuje tylko dzieci.
Różnie ubrani. Normalnie, jak kto lubi. Niektórzy bardzo kolorowo, inni w stonowanych kolorach. Niektórzy elegancko, inni w dresie i kapciach.
Łysi albo z włosami. W perukach, chustkach, turbanach, czapkach, kapeluszach, albo bez niczego.
Spokojni. Nikt się nie spina, że za długo czeka, nikt się nie wpycha ani nie broni swojego miejsca w kolejce. Wszyscy wiedzą, jaki jest system i wiedzą, że trochę to potrwa.
Co robią pacjenci w kolejce u onkologa?
Rozwiązują krzyżówki albo sudoku, czytają.
Oglądają Trudne Sprawy wyświetlane na szpitalnych monitorach.
Wyskakują coś zjeść do bufetu.
Rozmawiają przez telefon- załatwiają swoje sprawy, zdają relację rodzinie z przebiegu wizyty.
Rozmawiają ze sobą—to przede wszystkim!- opowiadają o długowiecznych członkach rodziny, działce, narzekają na dojazdy i… flirtują. Żartują z pielęgniarkami. Tulą bliskich, jeśli ktoś ich odprowadza na oddział. Staruszki trzymają się za ręce. Dzieci mówią rodzicom, żeby poszły się położyć na fotele do chemii, a rodzice na nie fukają, bo są w środku podrywu i nie chcą, żeby im robiono wstyd.
Czego nie robią pacjenci w kolejce u onkologa?
Nie… płaczą. Właśnie się zorientowałam, że nie widziałam nikogo poza mną, kto by płakał albo wyraźnie się bał, czy smucił. Ja płakałam dwa razy: przy diagnozie i drugi raz, kiedy niespodziewanie okazało się, że muszę wrócić do szpitala. No i denerwuję się zawsze podczas biopsji. Ciekawe, czy kiedyś zaczną mi podawać uspokajacze i przed tym kłuciem.
A jaka jest u Was atmosfera u onkologa? Lubicie klimat Waszych poczekalni? Chętnie rozmawiacie z innymi pacjentami czy wolicie nie wchodzić w interakcje? A może macie traumę szpitalną i nie znosicie wizyt w swoich ośrodkach?
Lepiej niż w zwykłych poradniach. Jakoś tak miło i przyjaźnie to brzmi 😀
❤️